Jestem fanką retro
bielizny więc black ribbon lingerie polubiłam od pierwszego wejrzenia. Najpierw
kupiłam jedną parę fig, na próbę. Potem przeprowadziłam wywiad
(jeśli nie czytaliście to znajdziecie go tutaj), lepiej poznałam
firmę, by w końcu osobiście poznać Anię, jej właścicielkę.
Ostatecznie kilkukrotnie dostałam bieliznę „do testów”
(tutaj). Minęło trochę czasu, zaprzyjaźniłam się z Anią i
bardzo jej kibicowałam, ba, podziwiałam! Niestety. Jak już pewnie
wiecie, brl nie przetrwała próby czasu. Przegadałyśmy z Anią
wiele godzin, aż w końcu musiałam przyznać, że rozumiem jej
decyzję.
Poprosiłam o kilka słów byście i Wy wiedzieli o co
chodzi. A więc oddaję głos Ani.