Wiosną zeszłego roku zobaczyłam znajomą znajomej na zdjęciu. Wyglądała oszałamiająco. Kiedy zauważyłam, że zdjęcie pochodzi z portalu włoskiej edycji Vogue – zaniemówiłam. Okazało się, że wykonała je niezawodowa fotografka koleżance, która nie jest profesjonalną modelką, podczas jednej z Otwartych Sesji*. Koniecznie chciałam wziąć udział w czymś podobnym. Kto by nie chciał mieć takich zdjęć?
No
ale dobrze, pomyślałam, owa znajoma jest pięknością ze świetną
figurą, nie to co ja. Całe szczęście, że nie miałam wiele czasu
do namysłu, bo oto okazało się, że powstał pomysł
zorganizowania w Warszawie sesji zdjęciowej, otwartej absolutnie dla
wszystkich, w klimacie Secesji, a mnie akurat wpadł w ręce
przeceniony album Taschena. Takich zbiegów okoliczności się nie
ignoruje!