wtorek, 23 lipca 2013

Po Weź się pin up!

Jakiś czas temu napisała do mnie Magda. Że uwielbia pin up, że chciałaby żeby coś w temacie się zadziało w Radomiu i czy mogę coś jej podpowiedzieć. Porozmawiałyśmy sobie, podpytałam o kilka rzeczy, a przede wszystkim powiedziałam jej – nie czekaj, działaj!

foto: Karol Wilczyński / radomnews.pl

I wiecie co? Ta niezwykła dziewczyna dokładnie to zrobiła! W miesiąc zorganizowała imprezę, wciągnęła w nią mnóstwo ludzi w klimacie, zainteresowała bodaj wszystkie lokalne media, ściągnęła ludzi ze starymi samochodami, a nawet retro-cyklistów, ale może po kolei.

12 lipca o godz. 14.30, w Radomiu, rozpoczęła się impreza Weź się pin-up. Szykowałam się na nią od jakiegoś czasu, postanowiłam pojechać na nią samochodem, czyli miałam 4 wolne miejsca. Jak się okazało, chętnych było więcej, pojechaliśmy więc ostatecznie w dwa samochody, do których weszło 10 osób. Mocny warszawski skład wystartował koło 13.00, śmignął całą trasę, po czym oczywiście nieco pogubił w samym Radomiu. Na szczęście jednak trafiłyśmy, a organizatorka przywitała nas uśmiechem od ucha do ucha, nie przerywając czesania jednej z dziewcząt.

Udałyśmy się na zaplecze, przebrałyśmy, zjadłyśmy (całe szczęście, że o tym pomyślałyśmy! Następny moment, w którym był czas na taki drobiazg jak jedzenie nadarzył się bodaj koło 21.00!) i ustawiłyśmy w kolejce do czesania. Zajmowały się tym dwie fryzjerki z salonu Afryka i sama organizatorka – Magda. Istne cuda wychodziły spod ich rąk!

foto: Karol Wilczyński / radomnews.pl
od góry: Magda (organizatorka wydarzenia) i ja

Zaraz obok można było oddać się w ręce wizażystki (tego akurat żadna z nas nie potrzebowała, można jechać 100 km bez fryzury, ale nie bez makijażu! ;) ), a jeśli ktoś miał ochotę, mógł pobuszować wśród wieszaków z ubraniami ze Starej Szafy. Sama upatrzyłam tam cudne czerwone szpilki w białe kropeczki, które idealnie dopełniały mojej stylizacji.

W drugiej sali Piwiarni Warka, w której impreza się odbywała, rozstawiła się Ale babka ze swoimi cudnymi muffinkami i ciastami. Pavlova skradła me serce.

foto: Karol Wilczyński / radomnews.pl

Ledwo kawałek dalej podziwiać można było muchy marki Muha. Działo się tak dużo, że nie zdążyłam ich dokładnie obejrzeć, ale na szczęście są na facebooku, kontakt już nawiązany.

foto: Karol Wilczyński / radomnews.pl

Myślicie, że to koniec? Skąd! Byli jeszcze tatuatorzy, którzy cały dzień mieli pełne ręce roboty, był i modyfikator ciała (pierwszy raz oglądałam kolczykowy gorset na żywo, ale chyba jednak fanką nie zostanę).

foto: Karol Wilczyński / radomnews.pl

W karcie znaleźć można było specjalnie przygotowane pin-upowe drinki, pyszny bezalkoholowy poncz (jako kierowca - doceniam) i jedzenie w amerykańskim stylu, które przywoziła kelnerka na wrotkach.

A wszystko to przy dźwiękach muzyki puszczanej przez Porter Matta. W ciągu dnia do tańców na świeżym powietrzu dali się namówić tylko niektórzy, ale wieczorem, kiedy się ściemniło – piętro z parkietem było pełne do 5 nad ranem!

foto: Karol Wilczyński / radomnews.pl

Za to te dzienne tańce zaczęły się przy przepięknym krążowniku szos. I muszę wam powiedzieć, że kiedy fotografowie zwietrzyli temat to zdjęciom przy nim nie było końca.

foto: Jakub Nowak z HQ foto

Przenosiłyśmy się tylko co i rusz do innego samochodu. Zachwycający Cadillac z odkrytym dachem czy bielusieńki Garbus? Kiedy dojechała BMW Isetta, stanęłam jak wryta. Toż to najcudowniejszy samochód świata! I to w jakim stanie! Jej właściciel, Paweł, okazał się fantastycznym rozmówcą i tolerancyjnym gospodarzem. Zdjęciom nie było końca.

foto: Karol Wilczyński / radomnews.pl
od lewej: Magda (organizatorka wydarzenia), ja i BMW Isetta

Zawitali również retro-cykliści ze świeżo założonego stowarzyszenia Sprężyści. Większość, nie wiedzieć czemu, przyszła incognito, na szczęście jednak Łukasz dzielnie reprezentował swoją grupę, a nawet przewiózł niektóre z nas na ramie czy bagażniku.

foto: Pati "Niebieska" Lech
od lewej: Teresa, Łukasz i ja

Wśród tych wszystkich atrakcji nie zabrakło i konkursu na najlepszą stylizację. Jako członek jury miałam niezłą zagwozdkę, wśród uczestników imprezy bowiem mnóstwo było ciekawych stylizacji. Niektóre były bardziej pin up, inne klasyczne, sporo szło w kierunku rockabilly. Ostatecznie wybrałyśmy z Magdą zwyciężczynie, teraz pozostaje nam tylko czekać na efekty sesji zdjęciowej, która była jedną z nagród!

foto: Karol Wilczyński / radomnews.pl

Było naprawdę niezwykle. Klimat jaki towarzyszył imprezie, świetni ludzie, którym chciało się ruszyć z domu, ci wszyscy fascynaci zebrani w jednym miejscu. Jestem zachwycona i mam ogromną nadzieję, że to była pierwsza z wielu takich imprez w Radomiu.

Poczytać o imprezie możecie trochę w: Gazecie Wyborczej, Echu Dnia, Oknie na miasto (strona 7). A więcej zdjęć znajdziecie tutaj, tutaj tutaj. :) 

5 komentarzy:

  1. Jejku, to musiało być niesamowite! Podziwiam organizatorkę, że sama się z tym wszystkim uporała! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetna sprawa! Pięknie wyglądałyście, czuje się TEN klimat. Jedynie przeraził mnie gorset robiony bezpośrednio na skórze. Brr. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny - wyglądacie szałowo, a zdjęcia z samochodami - rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  4. To musiało być cudowne! Cały dzień w klimacie pin-upu...zazdroszczę ;) Och i ten samochód - istne cudo! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękne zdjęcia! :) Musiało być nieziemsko.

    OdpowiedzUsuń